Pierwsza przymiarka
Części potrzebne do budowy „Francuza” mam już odlane. Wszystko zmontowane na sucho, pasuje jak ulał. To niebywała zaleta projektowania 3D.
Doświadczenie nabyte przy poprzednich jednostkach procentuje.
3 Comments
Zostaw komentarz
Zachwyt mię dech był zaparł 😀 . A jak jeszcze dojdą faje przy kominie… Wciągarki ładunkowe, z tego co można się dopatrzyć, wydziergane na tip-top. Widać, że przesz naprzód jak dywizja pancerna więc pozostaje czekać na c.d.
Żeby nie było tak einfach to małe à propos c.d. : kiedy będzie można mieć „w ręcach” te te cudeńka?
Lista płac (ponieważ za wszystko trzeba będzie zapłacić 🙂 ) nie jest taka krótka: Bugolole, Pioniery, Poldek, Nurek Smok, teraz Francuzy, na horyzoncie Pomian, co za horyzontem to kablować nie będę :-), no i co, no i jak,? Ja pamiętam, że fachowcy od produkcji i zarządzania ustalili, że skończenie odlewów modeli to 80%, no góra 85% całego procesu od pomysłu do wypuszczenia na rynek ponieważ pozostaje cała działka pt. instrukcja, opakowanie, konfekcjonowanie i inne pierdoły z tym związane. Niemniej jednak jakiś przybliżony termin pozwoli na podjęcie decyzji czy już wrzucać pieniądze do świnki, czy jeszcze można napić się piwa.
Z pozdrowieniami,
Dixi
Co do zachwytu to przyznaję się bez bicia, że w pełni go podzielam. Nieskromnie powiem, że jestem naprawdę bardzo zadowolony z efektu – to bez wątpienia mój najładniejszy model, najbardziej przemyślany i dopieszczony. „Francuz” od dawna był moją idée fixe. Bez względu na rynkowe uwarunkowania, cenę i czas, ten model po prostu musiał powstać. Na żywo wygląda dziesięć razy piękniej niż na zdjęciach, a to przecież dopiero surówka. Kadłub nie wyszlifowany, brak zaznaczonego deskowania na rufie i śródokręciu, brak fajek i świetlików i innych szpejów. Windy są już docelowe i na żywo są cudne – filigranowe i wiernie odtworzone. Jednak praca z solidnymi planami to inna para kloszy niż ciągłe „domyślanie się” jak to miało miejsce przy Pionierze.
Co do czterech poprzednich jednostek pływających to one są już dostępne w dziale nowości. Premierę „Francuza” planuję na początek maja, choć prototyp pewnie skończę jeszcze w kwietniu. „Pomian” musi jeszcze poczekać bo wciąż nie mam pełnej jasności z kształtem nadbudówki w rejonie rufy.
Natomiast ni stad ni zowąd na listę „życzeń” wskoczył mi przepiękny powojenny statek polski, uznany miss kanału kilońskiego roku 1960 czyli typ „Wolin”. Dynamiczna sylwetka, jasny kadłub – połączenie klasyki i elegancji. Już w samej stewie dziobowej można się zakochać 😉
Aaaa, to co innego. Tak się nakierowałem na zakładkę „Blog” jak ten qń z klapkami na oczach, że nie przyszło mi do głowy rozejrzeć się po reszcie strony, a tam cudeńka już są!. No cóż, trzeba będzie rozbić świnkę skarbonkę i policzyć zawartość, przeliczyć ile butelek jest do sprzedania, wejść w komitywę z dżentelmenami pchającymi wózki ze złomem i hajda trojka! 😀