Achilles w robocie
Krótka foto relacja z warsztatu. „Achilles” na obrzydliwej podstawce z plasteliny, doczekał się na swoje kotwice i blaszki. Czas na płukanie i montaż masztów i olinowania. Czy pisałem już, że tego nie cierpię 😉
7 Comments
Zostaw komentarz
Oj ciasno tam. Jak tyś przykleił dolny reling?
Z trudem 😀
Achilles, jak Achilles, ale ta oznaka armatorska (ja wiem, że ona jest ze zdjęcia) to kojarzy mi się z całkiem inną częścią Europy 🙂 .
A jak marynarzyki mają dostać się do dziobówki? Nie żebym się czepiał, co to to nie 😉 , tylko tak z ciekawości.
Co do dziobówki, to planik w trzecim tomie Micińskiego miejscami nijak się ma do zdjęć, a że zdjęcia też nie dały mi pełnej jasności… zostaje tak jak jest.
Wygląda na to, że nie po raz pierwszy każdy będzie musiał znaleźć swojego Graala.
Nie ma modeli idealnych. Niko na pomoście bojowym Groma „zapomniało” o zejściówce do sterówki a my tu będziemy się użalać, że marynarzyki do kajuty bosmańskiej nie trafią. Jedźmy dalej, bo jest dobrze.
Pytania są uzasadnione. Sęk w tym, że przy braku planów stoczniowych, muszę się opierać na tym co jest dostępne. Z „Pionierem” było jeszcze gorzej (jeden nieprecyzyjny szkic i dwa zdjęcia). Jedno jest pewne, w przyszłości nie będę się brał za model, bez solidnych materiałów. Za dużo czasu zajmuje mi rozkminianie niuansów technicznych. Następne dwa modele mam dużo lepiej udokumentowane.
A można prosić o wpis ze zdjęciami rdzy na kadłubie w powiększeniu. Mam z tym największy kłopot.