Prace wyposażeniowe
Obojętnie czy buduje się okręt w sali 1:1 czy 1:700, prace wyposażeniowe to żmudna i upierdliwa robota. Spasowanie wszystkich elementów na jednostce prototypowej to ciągłe montowanie „na sucho” i demontowanie. Mierzenie, pasowanie i piekielnie trudna sztuka kompromisu.
„Smok” jest w zasadzie skończony. Ma gotowy pomost, pięć „fajek” w trzech rozmiarach, nowe szalupy, nawiercone bulaje i gotowy komin.
„Pionier” ma nowe świetliki nad maszynownią (zrezygnowałem z blach na rzecz frezowania) i nowiuteńkie welboty.
„Nurek” ma gotowe „peryskopy”, reflektor, szalupę i malutkiego (excusez le mot) bączka.
Te trzy jednostki chcę skończyć i wrzucić do formy w najbliższy weekend. W przyszłym tygodniu zacznę montaż gotowców z blaszkami i kalkami.
2 Comments
Zostaw komentarz
Robi się ciekawie. Interesujące jest jak wyjdą części frezowane zamiast blaszek. Już na starcie wiadomo, że ponieważ blaszka ze swojej natury jest „plaskata”, tam gdzie jest element z wyraźną grubością, porządnie wyfrezowany na formie i dobrze odlany powinien blaszkę pobić.
Montaż na horyzoncie – czas zajmować kolejkę :-).
Na moje kaprawe oko, blaszki w tej materii wymiękają, choć być może frezowane elementy będą wyglądać na nieco przeskalowane w grubości. Mimo to model powinien sporo zyskać na trójwymiarowości. Na pewno łatwiej będzie teraz pociągnąć całość washem. Przy blaszce efekt nie byłby tak fajny. No i odpadnie element czystego montażu blaszki, z czym niektórzy modelarze mają problemy – na przykład ja 😉