„Poldeczek” pomalowany
Dziś przedostatni etap prac nad „Leopoldem”. Uwięziony za szkłem niczym złota rybka, czeka do jutra zabezpieczony przed kurzem. Złożyłem go bez jakiejkolwiek waloryzacji, choć korciło mnie, żeby pocieniować to i owo, dodać kilka szczegółów. No ale powstrzymałem się. Model malowany z ręki akrylami Vallejo, potem całość tryśnięta błyszczącym Sidoluxem z aerografu. Na to kalki i jeszcze jedna cienka warstwa Sidoluxa jako zabezpieczenie.
Został mi jeszcze takielunek (rany, jak ja tego nie lubię), ale wcześniej delikatne washe AK i warstwa bezbarwnego matu z aerografu.
Ja jednak kocham malowanie „cywili”. Te białe nadbudówki, jasne relingi… Nawet pękaty i z pozoru niezgrabny holownik zyskuje w tym malowaniu coś z kruchej acz dostojnej elegancji 🙂
3 Comments
Zostaw komentarz
jak można nie lubić takielunku 😉
Noooooo… 🙂
Bo z takielunkiem jest jak z blaszkami i… matematyką.
Jak się umie, to się lubi 🙂